Zamek Krzyżtopór, bo to o nim mowa, znajduje się w środku
wioski Ujazd, niedaleko Sandomierza. Budowany w latach 1622-1644 na
zalecenie Krzysztofa Ossolińskiego, przechodził z rąk do
rąk, by w końcu paść łupem podczas potopu szwedzkiego. Owiany jest wieloma
legendami, głównie architektonicznymi, ponieważ nie przetrwały żadne plany dokumentujące jego wygląd. Jeśli jednak
wierzyć źródłom pisanym, zamek był zachwycający! Jedna z opowieści
mówi o zastosowaniu w pałacu symboliki liczb nawiązującej do kalendarza: „okien miał tyle, ile dni w
roku, pokoi tyle, ile tygodni; sal wielkich tyle, ile miesięcy, a cztery
narożne jego baszty odpowiadały liczbie kwartałów”. Połączenie bastionów ułożonych na planie
pięcioboku miało stworzyć twierdzę idealną, niezdobytą. Ponoć w sali balowej, która znajduje się w głównej wieży, sufit stanowiło słodkowodne akwarium z egzotycznymi rybami pływającymi nad
głowami tańczących gości. W podziemiach tejże wieży znajduje się źródełko o nazwie Krzyżtopożanka, którego woda ma ponoć wyjątkowe własności smakowe i lecznicze (nie odważyłam się spróbować!). Krążyły
również legendy o tym, że w stajniach konie jadły z marmurowych żłobów i mogły
się przeglądać w kryształowych lustrach. Krzyżtopór miał mieć podziemne połączenie z Ossolinem.
Ongiś Krzysztof i Jerzy Ossoliński (brat) mieli tym tunelem jeździć do siebie w
odwiedziny. Droga ta miała być wyłożona głowami cukru, aby sanie poruszały się
łatwiej i szybciej.
To
tylko garstka zasłyszanych w okolicy zamku historii. Samo zwiedzanie ruin w
pochmurny dzień robi niesamowite wrażenie. Nie ma tu wielkich tablic
informacyjnych, których i tak nikt prawie nie czyta i pozostałych atrybutów,
które piękne mroczne zamki zamieniają w muzea. Jest tylko spacer po ciemnych
lochach (koniecznie weźcie ze sobą latarki!), brud, kurz i stale nam towarzyszący
duch historii. Warto zorganizować sobie tu dłuższy pobyt, bo na terenie Gór Świętokrzyskich jest cała masa rzeczy do zobaczenia: zamek w Bodzentynie, Sandomierzu, Samsonowie, Chęcinach, Jaskinia Raj, Dąb Bartek, dla najmłodszych jest jeszcze JuraPark w Bałtowie (i wiele wiele więcej!).
Ps.Skłonności
do astrologii i magii, jakie przejawiać miał Krzysztof Ossoliński, potwierdza
również umieszczony nad bramą hieroglif przypominający stylizowaną literę W- zgodnie
z księgą kabały ma ona zapewniać wieczne trwanie tego miejsca. Oby rzeczywiście
tak było, bo zamek jest naprawdę wspaniały!
Ruiny zamku w Bodzentynie |
*zdjęcia: Michał Raban, ja, samowyzwalacz.
też tam byłam, potwierdzam - bardzo przyjemne miejsce do zwiedzania.
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle to bardzo ładne zdjęcia, pierwsze super!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym zamku, ale z Ełku mam kawałek... :(
OdpowiedzUsuńpogoda idealna do łażenia po takich zamkach!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, pogodę mieliśmy idealną - pochmurno żeby odstraszyć innych zwiedzających, dzięki czemu mieliśmy zamek tylko dla siebie, ale ani razu nie spadła na nas kropla deszczu, co by nas nie zmoczyć ;-)
Usuńostatnie zdjecie bomba; takie mroczne :D
OdpowiedzUsuńpotwierdzam, piękne chmury!
UsuńDzięki, też mi się podoba! ;-)
Usuńno no zamek jak w filmach o angielskich rycerzach :D Wawel wysiada..
OdpowiedzUsuń