Pieniny

     Nie będę odkrywcza twierdząc, że trwająca wciąż pandemia skomplikowała wiele wakacyjnych planów. Ba, wiele z nich zmięła w kulkę i wrzuciła do kosza. Ten rok będzie zdecydowanie rokiem mikroturystyki, czyli podróżowania bliżej domu. Chociaż nasze plany zakładały wyprawę samochodem po potężny zapas gruzińskich win (najlepsze!) i jeszcze zupełnie nie wykluczyliśmy tej opcji, wszak sytuacja jest mocno dynamiczna, nie będę się czuła jakoś bardzo pokrzywdzona urlopem w Polsce. W najbliższym czasie chciałabym podrzucić Wam trochę polskich lokalizacji, co byście i Wy mogli poczuć, że to raczej szansa, a nie ograniczenie.




      Chociaż większość z nas wie, że Polska to piękny kraj oferujący cały przekrój atrakcji - od morza, przez góry i jeziora, aż po puszcze i mokradła to jednak statystycznie rzadko wybieramy polską destynację. W tym roku ze względu na niepewną sytuację z musu, czy też nie, wielu z nas zdecyduje się na urlop w Polsce. To super okazja dla naszej turystyki, ale też pewna trudność, dla tych, którzy ponad wszystko cenią na wakacjach ciszę i spokój. Po ostatnim długim weekendzie już wiemy, że mimo wciąż panującej pandemii Polacy tłumnie wyruszają po upragniony urlop i w popularnych miejscowościach robi się trochę przerażająco. Zalecam Wam więc wyszukiwanie bardziej kameralnych miejscówek, postawienie trochę bardziej na bliskość natury aniżeli na spacery po miejskich deptakach.
 

      Bez wątpienia piękną naturę mają nam do zaoferowania Pieniny. Tym razem ze względu na zamknięte granice musieliśmy odpuścić najpopularniejsze (i najładniejsze!) szlaki wzdłuż Dunajca, darowaliśmy sobie też wejście na Trzy Korony, które w szczycie sezonu będą pewnie tłumne jak Gubałówka, ale panoramę Tatr można tam podziwiać wszędzie i wszędzie jest tak samo zachwycająca!



     Od jakiegoś czasu Polska może też się poszczycić coraz bardziej rozbudowaną infrastrukturą rowerową - mamy tu kilka naprawdę fajnych rowerowych autostrad. Nie inaczej jest też w Pieninach, gdzie podążając Dunajec Velo zaliczycie wiele znanych punktów widokowych, w tym zamek w Niedzicy i w Czorsztynie. Wariantów takiej wyprawy macie naprawdę sporo i każdy dostosuje sobie długość szlaku do własnych możliwości. My przejechaliśmy niewiele ponad 50 kilometrów, a i tak niektóre podjazdy dały nam nieźle w kość. 

To już mój drugi wypad rowerowy bez kasku - tego zdecydowanie nie polecam naśladować!




Gdzieś po drodze znaleźliśmy się z rowerami na szlaku na Trzy Korony - zdecydowanie nie jest to trasa rowerowa :)


     Pieniny i Beskid Sądecki to przede wszystkim szlaki piesze oferujące dużo przyjemnych dla oka widoków. Nie trzeba (a nawet nie wolno!) wbijać na najpopularniejsze atrakcje regionu, żeby tak zwyczajnie odpocząć od zgiełku miasta. Przez większą część czasu szwendaliśmy się bez celu po okolicy i też było fajnie. Lubię Pieniny za dużo ekspozycji na szlakach, różnorodność terenu i potworną wręcz liczbę wypasanych owiec (a gdzie owce tam i Owczarki Podhalańskie, ha!). Tam też bardziej niż gdzie indziej smakują mi grillowane oscypki i wciąż marzy mi się spływ Dunajcem. W sezonie niskim warto też zaliczyć wejście na Trzy Korony i Sokolicę (w szczycie sezonu liczba turystów mnie zdecydowanie odstrasza, i to wcale nie przez możliwość złapania wirusa), można się przepłynąć flisacką tratwą, czy upijać do woli wodą mineralną prosto ze zdroju - jest tam bowiem sporo uzdrowisk. Dla fana gór destynacja zdecydowanie obowiązkowa!






Mokre majty - cena dobrego zdjęcia, które... i tak nie wyszło :)
Bardzo przyzwoity lokal jakichś zdolnych i pracowitych boberków :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz