Muszę się Wam przyznać, że przez większą część życia nie byłam entuzjastką gór. Kojarzyły mi się raczej z mozolnym spacerem pod górę, wysiłkiem i jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi... nudą. Chyba nigdy po prostu nie dałam szansy górom, wolałam wędrówki po lesie, które wydawały mi się dokładnie tym samym, tylko, że nie powodowały zadyszki. Ostatnio robię jednak "drugie podejście" do tematu i muszę przyznać, że wyprawy w góry stały się dla mnie źródłem przyjemności.
Od razu zaznaczę jednak, że najwięcej frajdy sprawiają mi góry strome, z dużą ilością ekspozycji, przepaści i atrakcji na szlaku. Czyli takich, których nigdy wcześniej nie próbowałam i może dlatego dotychczas nie widziałam się wśród "ludzi gór".
Nie musi być od razu ekstremalnie, jeszcze nie wybieram się na Orlą Perć (ponoć najbardziej wymagający szlak w Polsce), ale chyba zaprzyjaźnię się z pasmem górskim Mała Fatra na Słowacji. Znalazłam tu wszystko w czym najwyraźniej mam upodobanie - wysokie kładki, po których trudno zejść przodem bez lęku, łańcuchy, błoto, kaskady wody lejące się do butów. Wybraliśmy się tam w mglisty, deszczowy dzień i choć pogoda była niesprzyjająca było naprawdę rewelacyjnie!
Jeśli też nużą Cię monotonne trasy to koniecznie się tym wybierz!
Zaplanowaliśmy trasę z wejściem na Wielki Rozsutec, ale deszcz i słaba widoczność odwiodły nas od tego planu. Na Sedlo Medzirozsutce uraczyliśmy się tylko kanapkami i ciepłą herbatą podziwiając widok na Mały Rozsutec i ruszyliśmy w drogę powrotną. I właśnie to było dla mnie największą atrakcją! Zejście szlakiem prowadzącym przez Szutowski Wodospad to nie lada wyczyn, zwłaszcza kiedy na skałach jest jeszcze lód i masz permamentnie przemoczone skarpety. Bardzo jestem ciekawa tej trasy kiedy jest jeszcze więcej wody, momentami musi być wręcz niemożliwa do przejścia. Zamierzam to wkrótce sprawdzić! ;-)
Przed wyprawą sprawdźcie czy szlaki nie są akurat zamknięte ze względu na ochronę przyrody! |
Dla zainteresowanych zamieszczam mapę z trasą, którą zamierzaliśmy pokonać. Auto zostawiliśmy na parkingu Štefanova (5 euro za cały dzień). Zielony i niebieski szlak prowadzi wzdłuż wodospadu. Na wyprawę o tej porze roku koniecznie weźcie ze sobą raki/raczki (kolce zakładane na podeszwy butów), bo jest naprawdę ślisko i można tam stracić nie tylko godność podczas jednego czy drugiego upadku (jestem tak zdolna, że upadałam też z kolcami hacząc butem o but..). No i koniecznie suche skarpety!
Bardzo dobrze zrobiłem że na ten blog wszedłem. Na tym blogu na pewno zostanie.
OdpowiedzUsuńOd mojej znajomej dowiedziałem się o bardzo profesjonalnej firmie zbiorniki na deszczówkę . Z tej firmy na pewno skorzystam w tym roku.
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuń