Co siedzi w kociej głowie?


   Meandry kociej psychiki są pokręcone jak ludzki włos po trwałej ondulacji i nawet Najbardziej Żarłoczny Zjadacz Wszystkich Rozumów nie potrafi ich zgłębić...


     Oglądaliście bajkę "W głowie się nie mieści"? Na końcowych napisach pojawia się filmik ilustrujący wnętrze kociej głowy i jest to jeden z genialniejszych gagów, jakie widziałam. Koty ukazane są w nim jako bezmyślne istoty, których działaniem rządzi przypadek (a właściwie kot, bawiący się przypadkowymi guzikami i wajchami), i których podstawową emocją jest Obrzydzenie (zwróćcie uwagę na kulki wspomnień w tle, przeważają zielone!). Czyż nie jest to najtrafniejsza możliwa ocena kociego zachowania?


     Rozmyślania nad sensem kocich zachowań nie pojawiły się u mnie bez powodu. Powodem był Klopsik, najpierwszy kot z obecnej ekipy. Wzorowo znosił kolejne dokocenia, aż pewnego dnia, nie wiedzieć czemu, zaczął się przeraźliwie bać dwóch kotów (akurat nie nowych!). Nie był to zwykły strach. Klops na ich widok był autentycznie przerażony i natychmiast się ewakuował. W najgorszym momencie spędzał całe dnie w zamkniętej łazience. Jeśli drzwi łazienki były choćby uchylone wciskał się pod wannę. Przestał funkcjonować normalnie, a jego świat skurczył się do tego jednego ciasnego pomieszczenia. Nie pomogła kuracja uspokajająca, feliway'e we wszystkich kontaktach ani konsultacje behawiorysty. Po eksperymentalnej terapii psychotropami, która również nie przyniosła żadnego efektu, gotowa byłam się poddać. Poważnie zaczęłam rozważać znalezienie nowego domu dla Klopsa, by uchronić go od dalszych stresów i egzystowania w łazience. I wtedy stało się coś dziwnego. Bez żadnego uprzedzenia, bez minimalnej zmiany w zachowaniu zwiastującej jakiś przełom, Klops po prostu pewnego dnia wyszedł z łazienki. I TO NIE BYLE JAK!, bo tak, jakby nigdy nie była ona schronieniem dla jego przerażonego jestestwa! Wyszedł zrelaksowany, z uniesionym do góry ogonem, po czym walnął się na samym środku pokoju i nonszalancko zaczął czyścić futerko. Wylizał je także swojemu największemu wrogowi, który przybiegł zobaczyć co się wyprawia. Temu samemu, na widok którego jeszcze wczoraj spieprzał z podkulonym ogonem. Szok. Niedowierzanie. Ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć co się właśnie stało???

    Absurdalnych lub po prostu dziwnych zachowań kotów nie trzeba długo szukać. Nie Wiadomo Kto, ten pół wolnożyjący, pół nasz to też ciekawy przypadek. Będąc kiedyś w aptece byłam świadkiem jak NWK, który szlajał się NWG (Nie Wiadomo Gdzie), zauważył mojego psa, czekającego pod szklanymi drzwiami apteki i podbiegł do niego dziarskim krokiem miaucząc zapamiętale. Rozumiem, że koty używają wokalizacji w kontaktach z ludźmi, bo nauczyły się, że my pięknie reagujemy na ich miauki. Ale dlaczego są przekonane, że psy mówią w kocim języku?

    Z kolei siostra Nie Wiadomo Kogo wyskoczyła kiedyś z szóstego piętra lądując na zupełnie obcym trawniku (nie pytajcie jak to się stało, to zupełnie inna, długa historia) i pobiegła przed siebie. Mimo, że pokonałam te sześć pięter w zawrotnym tempie, choć ja akurat wybrałam schody, a nie balustradę, po kocie nie było śladu. Przekonana, że ją zabiłam, albo sprawiłam, że będzie gdzieś umierać w męczarniach chodziłam wokół bloku płacząc. Tymczasem kotka na mój widok wypełzła spod jakiegoś auta, upolowała muchę, zjadła i zaczęła się do mnie łasić. 

    Dlaczego Gizmo widząc, że zbieram miski, żeby rozdać dzienny przydział saszetki biegnie do kuwety i sika? Robi to w takim pośpiechu, że zdarza mu się wybiegać choć jeszcze nie zaprzestał sikania. Rozumiałabym gdyby szedł robić kupę ("robi miejsce w jelitach, bo zaraz będzie jadł i trawił"), ale co ma do jedzenia oddawanie moczu?


     Przy całej swojej przebiegłości mózg kota jest wysoce nieperfekcyjny. Zauważyliście, że koty w ogóle nie ogarniają zmian czasu? Codziennie punkt 11.00 głodoZmory zbierają się w kuchni, bo wiedzą, że zaraz będą siadać do koryta. Jakież jest moje rozczarowanie, gdy te tępe dzidy wystają w kuchni o 10 kiedy przestawialiśmy zegarki na czas zimowy i o 12, kiedy akurat przeszliśmy na czas 
letni...

Chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach z kocimi umysłami. Podzielcie się nimi w komentarzach! :-)

3 komentarze:

  1. U nas Betka potrafi miauczeć godzinami pod drzwiami a jak ktoś jej w końcu otworzy to patrzy ze zdziwieniem jakby chciała powiedzieć "Ale o co Ci chodzi, ja tu tylko stoję i miauczę" 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otóż to! BRAK LOGIKI to podstawowa zasada jakimi kierują się w życiu te dziwne istoty! ;-)

      Usuń
  2. Moj ko sika na ubrania mojej corki.. co to znaczy ?

    OdpowiedzUsuń