Noworoczne postanowienia czas zacząć!

     
     Koniec roku sprzyja gorliwym podsumowaniom i (jeśli bilans jest ujemny) żarliwym obietnicom poprawy. Moja lista postanowień aktualizuje się cały rok i nigdy jeszcze żaden podpunkt nie został z niej zrealizowany. Mój zapał jest ogromny jak miłość głodoZmorów do miski pełnej konserwy i równie szybko jak ta miska pustoszeje.

     Teraz będzie inaczej. Będzie inaczej, bo napiszę to tutaj. Głośno. Dobitnie. Publicznie (jeśli publiką można nazwać Ciebie, biedny zagubiony na końcu Internetów Człowiecze). No to zaczynamy!

1. Do wiosny zrzucić 10 kg. Całe życie byłam chudym przeszczepem i nagle, w magiczny sposób, stałam się rubą baryłą. Zupełnie nie wiem jak to się stało! Przecież totalne lenistwo, bieganie raz w miesiącu, picie hektolitrów <czarnej> wody i dietetyczny BigMac raz w tygodniu nie mogą zmieniać ludzi w pulpety!

2. Ogarnąć nieogarnięte. Firmowe faktury w reklamówce z kopertami. Potwierdzenia z poczty w pudełku z farbami. Brak regularnego rejestru wydatków. Tak mniej-więcej wygląda biurokracja w moim rozumowaniu. A przecież jestem już biznesmenem!

3. Ogarnąć nieogarnięte część druga. Pora na dyscyplinę w pracy. Mam to szczęście, że nie muszę do firmy wybierać się daleko, cały pokój obok. Najwyższa pora ustalić godziny pracy i jasno określać listę obowiązków. Koniec z wolnym dniem w środku tygodnia i pracą od 16 do 2 w nocy, bo wcześniej się nie dało oderwać dupy od kanapy. Stałam się szczęśliwą posiadaczką wielkiego plannera, któremu wyznaczam ambitny cel - opanowanie tego burdla, zwanego moim życiem :-)



     Rok 1015 był dla mnie przełomowy. Rzuciłam znienawidzoną pracę, a że bladego pojęcia nie miałam co dalej robić, postanowiłam sama się zatrudnić. Kupiłam maszynę do szycia i voilà! - tak powstał Kot z wąsem. Czy miałam jakieś doświadczenie? Nie. Czy kiedykolwiek coś uszyłam? Nie. Czy wcześniej miałam w ogóle maszynę w rękach? Nie, nie, nie! 
    I tak powoli przechodząc z trybu szycia slow motion na poziom ekspert (chwała i uwielbienie temu, kto wprowadził takie rozróżnienie), stwierdzam, że urodziłam się po to by szyć, wykrawać i ucieleśniać wymysły mojej głowy!

      Może nie jestem jeszcze całkiem szczęśliwym człowiekiem, ale bliżej mi do tego stanu niż kiedykolwiek. Mnóstwo planów, marzeń i celów do realizacji. To będzie dobry rok! 
 


1 komentarz: