Kotlet mocno stary, odmrażany i wypalony na amen. Niestety nie mogę poświęcić zbyt wiele czasu na pisarstwo, bo odkąd wzgardziłam moją "karierą" korporacyjną i postanowiłam sama się zatrudnić, nie mogę zbijać za często bąków. Ale tym postem nie tylko odgrzewam kotlet - korzystając już z włączonej kuchenki - ocieplam zimową aurę. Kto nie może już patrzeć na śnieg niech popatrzy sobie na lato. A konkretnie na lato w Świnoujściu. Poza tym, co z tego, że byliśmy tam kilka lat temu? GłodoZmory są tak samo nienażarte jak wtedy, a my wciąż jesteśmy piękni i młodzi!
Nad morze wybraliśmy się we wrześniu. Przekonani, że to już po sezonie i po wakacjach, postawiliśmy jechać pociągiem. Drugą klasą. Bez miejscówek... Nie doceniliśmy studentów. Po 12 godzinach jazdy w dziesięcioosobowym składzie w (ledwo!) ośmioosobowym przedziale już byłam zmęczona tym urlopem. Na miejscu nie było lepiej. We wrześniu włączają się tam najwyraźniej ceny dla niemieckich emerytów. Po uregulowaniu rachunku opiewającego na 50,00 za śniadanie w budce na plaży składające się z dwóch babeczek i jednego koktajlu rozważaliśmy jeszcze dogonienie pociągu i ekspresową zmianę miejscówki. Ostatecznie daliśmy sobie szansę. Pozostało nam jeszcze znalezienie noclegu (ach te spontaniczne wyjazdy!), ale tu szczęście wreszcie dopisało i znalazł nas sam (tzn. nie nocleg nas znalazł, tylko pan wynajmujący mieszkanie za 30,00/doba!).
...................jest jeszcze wersja romantyczna tego zdjęcia:
voila!
Pogoda wybitnie nam dopisała. Daliśmy radę wykąpać się w Bałtyku (co czasem przecież nie jest możliwe nawet w sierpniu), zwiedziliśmy kajakiem Woliński Park Narodowy (i od tego momentu polecam tylko tę formę wycieczki do parku - zarumieni się człowiek na słońcu, spali te wszystkie lody i gofry, a przy okazji poogląda faunę, której nie widać na szlakach), obejrzeliśmy forty wojskowe, których jest sporo w tamtych okolicach i ocaliliśmy kociego samobójcę:
Odkryliśmy też frajdę, jaką dają kredki do ciała...
... i nawiązywaliśmy przyjaźnie nie tylko ludzko-kocie:
Okej, przełknęliście ostatni kęs kotleta. Żeby nie stanął Wam w gardle obiecuję poprawę zwartości i częstotliwości blogowania. A tymczasem - wypatrujcie wiosny! ;-)
photos by Rudy (a tam gdzie Rudy nie może tam samowyzwalacz pośle)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Nie ważne co piszesz i tak piszesz najlepiej :D
OdpowiedzUsuńteż tęsknię za latem :((
OdpowiedzUsuńi ja.............
UsuńNie znam Was, ale wydajecie się strasznie sympatyczni! superowe zdjęcie z żabą!
OdpowiedzUsuńi masz wielkie gały :))
Usuńtak zdjęcie serio ful romantiko! ;D
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, samowyzwalacz ma talent! ;-)
OdpowiedzUsuńale zachciało mi się lata! piękne zdjęcia i piękne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuń