Pierniki walą teraz drzwiami i oknami (a właściwie prodiżami i piekarnikami), więc nie możemy być gorsi! Uzbrojeni w mąkę, jajka, lukier i cukrowe błyskotki przywdzialiśmy fartuchy, by wziąć udział w masowej wojnie na najlepsze pierniki (nie mylić z rywalizacją na bycie największym piernikiem)...
Na początek przyda się jakiś przepis - my skorzystaliśmy z takiego:
Co by sobie zwiększyć szanse warto skorzystać z pomocy piernikowych sojuszników i... trochę je wystylizować :) Dozwolone są wszelkie polewy, czekolady, lukrowe pisaki, barwniki, posypki, ozdóbki, etc.
Pierników efekt końcowy jest taki ↑
.............. a bałaganu taki ↑
głodoZmory pomagały jak zwykle, dlatego pozwoliliśmy im ulepić kilka świątecznych kotków:
Prawie (!) modelową rodziną Ciastków kończę ten na pewno pierwszy i ostatni kulinarny wpis. W kuchni da radę odnaleźć trochę świątecznej atmosfery, ale jutro jedziemy jej szukać na jarmarku świątecznym w Pradze! :)
śliczne i apetyczne :) nabrałam ochoty na zrobienie pierników! :)
OdpowiedzUsuńMmmmm ślinkę przełykam, cudne pierniczki :))
OdpowiedzUsuńA w kieszeni fartucha to kto ? Czesiu ?
Czesław jest biało-czarny i jest trochę straszy/większy. W życiu bym go nie upchnęła do tej kieszonki! Na zdjęciu jest Icek, nasz tymczas :)
Usuńsmakowitości!
OdpowiedzUsuńFartuszek najlepszy!
OdpowiedzUsuńtyle paści do robienia ciastków - wow :) widzę, że uwielbiacie robić bezsensowne pierdoły... :D
OdpowiedzUsuńzawsze i wszędzie jak tylko czas pozwala! ;-)))
UsuńNiektórzy może po prostu umią cieszyć się z małych rzeczy,a niektorym szkoda czasu, a narzekają, że nic miłego ich nie spotyka...
Usuńtaka troche reklama Etkera ;-)
OdpowiedzUsuńteż mam tę ścierkę :)
OdpowiedzUsuńOjejku, ale u Ciebie kociokwik :) A fartuszek mam identyczny, zresztą prezent od siostry-takiej samej kociary.
OdpowiedzUsuń