Park Rozrywki Gardaland


   Po dłuższej przerwie spowodowanej ważnymi obowiązkami (plażing, smażing i inne niecierpiące zwłoki sprawy na urlopie), wracam, żeby podzielić się z Wami wrażeniami z zabawy (wersja dla ludzi o mocnych nerwach)/horroru (wersja dla cieniasów takich jak ja!) w Gardalandzie.


   Plan na urlop był ambitny: tydzień w Chorwacji poprzedzony dwoma dniami spędzonymi nad jeziorem Garda we Włoszech i związane z tym atrakcje - zwiedzenie Werony, Wenecji i pobyt w Gardalandzie. O tym jak to wszystko wypadło, czy w ogóle wypadło napiszę następnym razem. Teraz na tapetę idzie wesołe miasteczko. Nawiasem mówiąc największe w jakim byłam (zaraz po Śląskim Wesołym Miasteczku w Chorzowie^^).
   Fakt, że nie byłam kompletnie przygotowana na tak ekstremalne wrażenia sprawił mi trochę problemów, bo już na pierwszym rollercoasterze niemal zmarłam (nie bez znaczenia jest też to, że była to chyba najgorsza, najbardziej straszna kolejka w całym parku - Blue Tornado). Z racji tego, że czasu mieliśmy niewiele - park czynny jest od 10 do 18, a chcieliśmy jeszcze zobaczyć Sea Life, małe oceanarium będące częścią kompleksu - zaczęliśmy oczywiście od kolejek oznaczonych na mapce na czerwono. I tak, kiedy już odzyskałam władzę w kończynach i prawie zaczęłam samodzielnie oddychać, popędziliśmy na Raptora - kolejka wcale nie przyjemniejsza od Blue Tornado, ale nieco krótsza, przez co przerażenie nie powoduje tak długotrwałych skutków.  Zielony rollercoaster z kolei był tak przerażający, że jechaliśmy nim 3 razy! Widok jeziora i gór z najwyższego szczytu kolejki był wart każdej "kurwy", która wyrwała mi się z ust podczas przejazdu. Będąc w parku koniecznie się nią przejedźcie! Nie omińcie również Mammuta - kolejka szybka, choć nie tak ekstremalna i nie powoduje żadnych przeciążeń, co po kilku przejazdach Raptorem jest wielkim błogosławieństwem. Obowiązkowe są też kolejki wodne, które nie wyrywają może z fotela, ale są bardzo przyjemne i idealne w upalne dni (my załapaliśmy się akurat na deszczową pogodę, więc nie wiedzieliśmy aż tak różnicy - po zejściu byliśmy tak samo mokrzy jak przed). Mając mało czasu podarujcie sobie Magic House, bo choć oznaczona jako ekstremalna, nie powoduje nawet nudności, a wrażenie przesuwania się ścian jest znikome. Najmniej czasu zostawcie sobie na Sea Life. Największą atrakcją jest tam foka, małe rekiny i płaszczki. Żeby zobaczyć wszystko wystarczy 40 minut.
    Teraz koszty. Warto zakupić na allegro specjalną zniżkę uprawniającą do zakupu 2 biletów w cenie jednego (działa w różnych parkach, nie tylko w Gardalandzie). My za 3 bilety normalne (Park+Sea Life) zapłaciliśmy 66, czyli ok. 90 złotych na osobę. Dla porównania karnet do Śląskiego Wesołego Miasteczka kosztuje 45 złotych, a atrakcje jakie tam na nas czekają nie wywołują hercklekotów nawet u zawałowców (kto był ten wie!).
   Ja teraz już wiem, że w Parku Rozrywki trzeba wrzeszczeć z przerażenia (autentycznego), trzeba mdleć i sikać ze strachu w majtki, trzeba przeklinać siebie, że się tu przyszło i zarzekać, że się już nigdy nie przyjdzie, trzeba desperacko pytać "Czy te pasy na pewno wytrzymają??!!" i mieć przed oczami moment, gdyby jednak nie wytrzymały.

Bawiłam się świetnie! ;-)


Ps. Karnet na wejście nie jest drogi, ale nie polecam jeść w Parku. Za 3 zestawy (hamburger, frytki, Cola) w gardalandowskiej wersji Maca zapłaciliśmy 120 złotych. Lepiej zabrać własne kanapki albo po prostu mieć pusty żołądek, tak dla bezpieczeństwa ;-)
Ps2. Do Parku zabierzcie jak najmniej tobołów - na większość kolejek nie wolno wejść nawet z małą torebką, a perspektywa pozostawienia rzeczy bez opieki gdzieś pod płotem wśród nas Polaków budzi lęk^^. Rozwiązaniem są też szafki dostępne na terenie kompleksu w cenie 1,5€ za 2 godziny, jednak nie wolno ich otwierać w międzyczasie.
Ps3. Na filmiku poniżej jest tylko część atrakcji Parku, na resztę zabrakło baterii w kamerce, której ktoś (dzięki Rudy!) nie naładował.



15 komentarzy:

  1. Już miałam tu nie wchodzić... może następnym razem pisz po prostu, że będzie przerwa ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojj długo, ale za to konkretny fajnie napisany tekst! :P

      Usuń
    2. Ok, biję się w piersi i obiecuję poprawę!

      Usuń
  2. Super zdjęcie z rollercoastera!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę odzwiedzin w galrdalandzie...ja nie byłam w żadnym takim parku :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Super napisane, uśmiałam się, powinnaś rozwijać bloga w takim kierunku! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ee co to herclekoty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hercklekoty, eee.. no jakieś zawirowania serca, bóle. Ze Śląska jestem, mogę się wyrażać niejasno i nie być rozumiana! ;-)

      Usuń
  6. podasz link do tej aukcji ze zniżkami do parków?

    OdpowiedzUsuń
  7. Super filmiki, perspektywa niemal jakbym sama jechała! xD zazdroszczę możliwości

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że wakacje się udały/ albo się nie udały (czekam na relacje ;P)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdybym tylko mogła tam teraz pojechać....bardzo chętnie skorzystałabym z Twoich rad... no ale, cóż.... ahh ;d

    OdpowiedzUsuń
  10. Też byliśmy z żoną. Nie wiedziałem, że we Włoszech mają taką atrakcje:-) Polecam stronę Parkmanii, można tam kupić taniej bilety do różnych parków. My tam kupowaliśmy właśnie do Gardaland.

    OdpowiedzUsuń