FeLV +

    

    Tym razem coś na poważnie i czarno na białym. Bardziej na białym, bo rzecz będzie się miała o białaczce kociej właśnie. Czym jest ta choroba i czy należy się jej bać? Jak leczyć? Jakiś czas temu mieliśmy pod opieką Ropuszka, który okazał się być nosicielem tej choroby...


    Przede wszystkim należy wyraźnie zaznaczyć, że choroba ta dotyka tylko KOTY. Nie przenosi się na inne gatunki zwierząt i przede wszystkim NIE JEST GROŹNA DLA CZŁOWIEKA!

     Ropuszek był kotem wolnożyjącym, dzikim, który pewnego dnia podupadł na zdrowiu. Jako, że był totalnie dziki mogłam go jedynie dokarmiać i trzymać kciuki. Niestety jego stan bardzo się pogorszył, do tego stopnia, że bez najmniejszych problemów złapałam go i zawiozłam do weterynarza. Nadziei jakoś szczególnie nie miałam, kot był tak wyniszczony, że wydawało mi się, że wiozę go raczej w ostatnią drogę.

    Na miejscu okazało się, że Ropuch, który jeszcze wówczas nie był Ropuchem, jednak nie wybiera się na tamten świat. Mocno odwodniony, z anemią i infekcją, ale bez większych zmian w morfologii. Niestety FeLV pozytywny. Co to oznacza dla takiego kota? W opcji bardzo złej: uśpienie, w opcji najlepszej: próba adopcji. Nie powinno się już takiego kociaka wypuszczać na dwór, nawet po ustabilizowaniu. Jest to niemoralne  z dwóch powodów, po pierwsze choroba będzie postępować i bez leczenia szybko zakończy się śmiercią zwierzaka. Szybko nie znaczy szybką. Po drugie kot będzie stanowił zagrożenie dla innych kotów. Kocia białaczka, w przeciwieństwie do ludzkiej jest wywoływana przez wirus i jest zaraźliwa.

    Jakie są objawy? Niestety niejednorodne. Najczęściej tak jak w przypadku naszegi białaska to wychudzenie, skrajne odwodnienie, anemia, apatia, bladość śluzówek. Na szczęście diagnozę można postawić w ciągu paru minut za pomocą kilku kropel krwi i testu ELISA (40-50 PLN).

    Białaczka jest chorobą nieuleczalną. Podobni jak ludzka powoduje upośledzenie odporności, a co za tym idzie skłonność do zapadania na wszelkie infekcje i ich częste nawroty. Jednak nie jest dla kota wyrokiem. Przy zastosowaniu leczenia polegającego na wzmocnieniu atakowanej odporności interferonem (ludzkim lub kocim), unikanie stresu i zapewnienie dobrych warunków życia, kot może cieszyć się długim życiem. Sama w sobie nie jest chorobą śmiertelną. Obniża odporność, a przez to zagrożeniem dla kota są infekcje, z którymi normalnie by sobie poradził. Obowiązkowe są więc profilaktyczne szczepienia na tego typu choroby, zwłaszcza na koci katar.

    Z racji zaraźliwości kot FeLV + nie może przebywać z kotami zdrowymi. Zarażenie następuje głównie przez ślinę, czyli w praktyce przez wzajemną toaletę i  wspólne miski. Nie należy jednak popadać w skrajność, bo wirus białaczki jest słaby i wrażliwy na czynniki środowiska. W temperaturze pokojowej traci zdolność zarażania po kilku minutach! Nasz Ropuszek mieszkał przez kilka tygodni w zaprzyjaźnionej klinice weterynaryjnej i nie stanowił tam żadnego zagrożenia dla innych kociaków. Nie zarażał oddychając, a nawet spacerując czasem po przychodni.

    Nie mógł jednak mieszkać tam bez końca. Poza tym już pierwszego dnia okazał się strasznym pieszczochem i nic nie zostało z jego pozornej dzikości. Kiedy już przeszedł kurację interferonem i wrócił do zdrowia stanęliśmy przed nie lada wyzwaniem: adopcją kota białaczkowego.

    Nie będę kłamać, że jest to sprawa prosta. Ludzie wstępnie zainteresowani wracają do domu doczytać w Internecie, że "to coś, jak ludzki HIV" i nigdy więcej nie wracają. Co więcej, musicie szukać domu bez kotów w ogóle lub z innymi chorymi. Nie jest to jednak niemożliwe i absolutnie nie ma się co zniechęcać. Ale na pewno uzbroić w cierpliwość. Nasze poszukiwania trwały kilka tygodni, ale zakończyły się znalezieniem Ropuszkowi idealnego domu z idealną opiekunką, która wzięła sobie za cel ratowanie kotów białaczkowych. I tak szczęśliwie się stało, że Ropuch ma jeszcze czterech towarzyszy doli i niedoli. Na razie jest tylko to pierwsze, bo minął już rok od adopcji, a Puszek ma się świetnie. Koś o niego dba, nie choruje, jest obdarzony wielką miłością i sam daje jej mnóstwo w zamian.

Zawsze jest warto!

 Kilka rad skutecznej adopcji:
  • działaj intensywnie w mediach społecznościowych, Facebook ma moc!
  • nie ograniczaj się do konkretnej lokalizacji, transport da się zorganizować (patrz punkt pierwszy)
  • dokładnie wytłumacz na czym polega choroba, nie zatajaj nic, nie oszukuj, nie upiększaj. Choroba może być bezobjawowa wiele lat, a kiedy indziej na leczenie pójdzie kupę kasy. Tylko osoba w pełni świadoma zadba o kota z białaczką i nie zawiedzie gdy pojawi się problem.
  • ogłoś kota w specjalnych grupach, gdzie do adopcji są tylko te chore, np: tu. Osoby takie jak nowa właścicielka Ropuszka szukają w nich kociaków w potrzebie. Rotacje w takich domach zdarzają się częściej, bo choć kot z białaczką może pożyć i 10 lat to zdarza się niestety że żyje rok albo mniej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz